ANGLIA 2008 r.


Przygotowania - jak to wszystko się zaczęło


Geneza, czyli nie pij polskiej wódki i bimbru gdy mieszkasz na obczyźnie od jakiegoś czasu

Z pewnością każdy ma bliższych lub dalszych znajomych, którzy kiedyś i po coś wyjechali za granicę. Siedzą sobie tacy za granicą i co jakiś czas nawiedzają kraj ojczysty by zupełnie nie zatracić kontaktu z rodziną i językiem. W tym czasie spotykają się z polskimi znajomymi i wspominają „stare dobre czasy” przy wodzie ognistej. Podczas jednego z takich spotkań nasz przyjaciel, jeszcze z lat studenckich, zaproponował ni stąd ni zowąd byśmy ich odwiedzili w Anglii. Dwa razy nie trzeba nam było powtarzać i w dwie pary od razu zapowiedzieliśmy się z wizytą. I tak to się zaczęło.


Przed wylotem, czyli nigdy nie słyszałem o takich liniach!

Udało nam się zarezerwować bilety w atrakcyjnych cenach dla 4 osób. Bilety kosztowały 0 (zero) złotych plus koszty lotniskowe. Decydowaliśmy się szybko, bo taka okazja nie często się trafia. Gdy znajomy usłyszał nazwę linii lotniczych (BMA Baby) oraz cenę biletu stwierdził, że chyba będziemy lecieć na skrzydle. W sumie to się nie dziwię, że wkrótce linie te wycofały się z Polski skoro pozwalali ludziom latać za darmo ;).

Jeszcze przed wylotem żona znajomego poradziła co nam się przyda w czasie pobytu i przekazała kilka cennych „uwag”, np. że chłopaki mają nie brać koszul w kratkę – bo to chała i od razu widać że z Polski.

Dodatkowo mieliśmy zabrać dwa kilo prawdziwej kiełbasy, prawdziwy polski chleb i majonez kielecki. Oni w zamian za to gwarantowali transfer z lotniska i do, opiekę rezydenta, przewodnika, różne atrakcje i przede wszystkich nocleg na podłodze w przestronnym salonie.


 
..::.. Wszystkie prawa zastrzeżone ..::.. Kopiowanie i wykorzystywanie treści oraz zdjęć zabronione ..::.. Kontakt ..::..