ANGLIA 2008 r.

Dzień 3. Nottingham - z wizytą u Robin Hooda

Do miasta groźnego szeryfa otoczonego lasami bohaterskiego Robina wyruszyliśmy najwcześniej jak się dało (zważywszy na wczorajszy ciężki dzień). Dziś plan zwiedzania był lżejszy. Na początek zamek szeryfa z Nottingham. Zwiedziliśmy muzeum w zamku, obejrzeliśmy panoramę miasta i pospacerowaliśmy po parku. Następnie uliczkami miasta pomaszerowaliśmy na obiad do ulubionej restauracji naszych gospodarzy. Chińskie jedzenie wszystkim smakowało, a ponieważ porcje były ogromne to i nikt głodny nie wyszedł – rzec nawet można, że niektórym ciężko było wstać od stołu.

Po krótkim spacerze po mieście udaliśmy się do Rufford Abbey Country Park – miejsca oddalonego od Nottingham o kilkanaście kilometrów. Najpierw znajdował się tam klasztor cystersów a od XVII wieku szlachecka posiadłość wiejska. Aktualnie Park oferuje atrakcje w postaci ruin średniowiecznego klasztoru, długich ścieżek spacerowych wśród lasów, możliwość obserwacji ptaków oraz ogród z placem zabaw. My obeszliśmy znaczną część terenu parku wokół stawu, dokarmiliśmy łabędzie i obfotografowaliśmy całą przyrodę. To fajne miejsce na spędzenie wolnego popołudnia. Można tu poczuć klimat angielskiej wsi szlacheckiej.


Wieczorem powróciliśmy do Nottingham aby skosztować angielskiego piwa. Trunkiem tym raczyliśmy się w najstarszej tawernie w Brytanii, czyli „Ye olde trip to Jerusalem” (www.triptojerusalem.com). Miejsce jest faktycznie niesamowite. Część ścian tworzy naturalna skała, na wzniesieniu której znajduje się zamek w Nottingham. Próbowaliśmy różnych gatunków piw, m.in. Old Speckled Hen, Abbot Ale, Greene King. Wszystkie smakowały bez wyjątku. Najbardziej urzekło nas to, że w angielskim piwie lanym nie ma gazu – to jest doprawdy rewelacyjna odmiana po „europejskich” piwach.