BAŁKANY 2010 r.


Dzień 10 – Trzeci dzień w Methoni (Grecja)


Ostatni dzień pobytu w Methoni postanowiliśmy spędzić na totalnym odpoczynku i leniuchowaniu. Po śniadaniu wybraliśmy się na plażę. Tam okazało się, że poziom wody w morzu znacznie się podniósł, a fale podtapiały leżaki i parasole. Z drugiej jednak strony fale przyniosły na brzeg mnóstwo muszelek i gdy tylko to zauważyliśmy wyruszyliśmy na poszukiwania.

Jedna z tawern w Methoni
Jedna z tawern przy głównym placu przy plaży
Nasza zdobycz
Nareszcie wakacje również w Grecji!


Po plażowaniu sjesta, a potem już pakowanie i rozliczenia z właścicielami hotelu. Na pożegnanie dostaliśmy pochodzące z własnych upraw właścicieli owoce o greckiej nazwie "siko". Później okazało się, że była to jasnozielona odmiana fig.

Siko od właścicieli...
...czyli jasnozielona odmiana fig


Aby miło pożegnać się z Grecją wieczorem wybraliśmy się wszyscy na kolację do położonej przy plaży tawerny o szumnej nazwie "Fish house". Niestety lokal okazał się słaby i odradzamy wizytę w nim. Jedzenie nawet smaczne, niestety bardzo przepłacone, a obsługa niezainteresowana klientem. Gdyby nie nasze pytania na temat wybranych dań kelner nie odezwałby się do nas nawet słowem. Poza tym atakowały nas tam natarczywe komary i byliśmy jedynymi gośćmi. Mieliśmy wrażenie, że obsłudze przeszkadzamy. Zamówiliśmy grillowane ośmiornice, krewetki królewskie, lokalną rybę, a jako przystawkę sałatkę grecką. Lokal opuściliśmy w milczeniu, a obsługa w tym czasie pewnie szykowała się już do wyjścia :-).

Ośmiorniczki
Grecka sałatka
Krewetki ...
... były pyszne!



 
..::.. Wszystkie prawa zastrzeżone ..::.. Kopiowanie i wykorzystywanie treści oraz zdjęć zabronione ..::.. Kontakt ..::..