BAŁKANY 2010 r.


Dzień 5 – Delfy i Osios Lukas (Grecja)


Po chwilowym zakotwiczeniu w cieniu wielkich Meteorów czas ruszyć w dalszą drogę. O godz. 8:40 wyjeżdżamy więc z Kalambaki i jadąc trasą przez Trikalę i Lamię docieramy do Delf, a konkretnie do położonych za współczesnym miasteczkiem wykopalisk archeologicznych. Jest godzina 12.30, żar leje się z nieba, a nasz termometr samochodowy pokazuje 35 st. C. Oczywiście o nawet najmniejszym chłodzącym wietrzyku nie ma co marzyć. Nie zrażeni tym zakładamy czapki, okulary przeciwsłoneczne, wcieramy w siebie specyfik do opalania i ruszamy na zwiedzanie starożytnych ruin. Bilet wstępu to 6 euro od osoby. Oprócz nas ledwie garstka osób, w tym większość to niestrudzeni turyści z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Starożytne Delfy położone są na zboczu góry w masywie Parnas. W starożytności uznawano je za środek świata. To tu przybywano aby usłyszeć przepowiednie słynnej wyroczni – Pytii. Tu też wzniesiono słynną Świątynię Appolina i pielgrzymowano aby oddać mu cześć.

Po zakupie biletów wchodzimy na tzw. Świętą Drogę – piaszczysto – kamienny trakt prowadzący pod górę w stronę Świątyni Apollina i miejsca, gdzie zasiadała Pytia. Wspinając się mozolnie mijamy dawną agorę oraz pozostałości skarbców wznoszonych przez starożytne ludy greckie. Wreszcie docieramy do placu przed Świątynią Apollina. Do dzisiejszych czasów ze świątyni pozostało tylko kilka kolumn, które jednak na tle rozciągającej się poniżej doliny Plejstos robią wrażenie. Niedaleko wypatrujemy skalny blok, zza którego przepowiednie wypowiadała wyrocznia Pytia. Podobno czyniła to wprowadzając się w swoisty trans po zażyciu wody ze świętego źródła Kassotis : -).

Święta Droga
Skarbiec ateński
Delfy
Pozostałości Świątyni Appollina
Świątynia Appollina
Delfy

Niestrudzeni wędrujemy dalej w górę i docieramy do amfiteatru. Z jego szczytu roztacza się cudowny widok na całą dolinę, wąwóz Plejstos i na położone poniżej pozostałości Świątyni Apollina. Już tylko ze względu na ten widok warto było tam dotrzeć. Powyżej teatru znajduje się jeszcze starożytny stadion, ale z powodu napiętego grafiku dalszą wspinaczkę w tym miejscu odpuszczamy ;-).
Amfiteatr na 5000 miejsc
Amfiteatr z widokiem na wąwóz Plejstos

Pomimo 37 st. C (a odczuwalnej pewnie powyżej 50;-) decydujemy się na ostatni punkt programu w Delfach – świątynię Ateny. Kilka minut drogi piechotą i jesteśmy na miejscu. Okazuje się, że świątynia Ateny choć położona tak blisko ruin Sanktuarium Apollina jest zupełnie zapomniana przez turystów. Przynajmniej o godzinie 15 :-). Wycieczki zatrzymują się tam tylko przy punkcie widokowym i jadą dalej. My postanawiamy zejść niżej i zapomnianymi dróżkami docieramy pod same ruiny. Wstęp jest bezpłatny.

Pośrodku świątyni Ateny znajduje się słynny tolos. Ta antyczna budowla z trzema zrekonstruowanymi kolumnami jest chyba najbardziej rozpoznawalnym obiektem w Delfach. Poza sanktuarium znajdują się rozległe ruiny gimnazjonu, w którym trenowali sportowcy przed igrzyskami pytyjskimi. W zupełnej ciszy i spokoju rozpoczęliśmy sesję fotograficzną. Niestety, z powodu szaleńczych ataków bliżej niezidentyfikowanych owadów, zmuszeni byliśmy dość szybko uciec z tego miejsca.
Świątynia Ateny
Świątynia Ateny, tolos
Świątynia Ateny, tolos

W odległości około 40 kilometrów od Delf położony jest bizantyjski klasztor Osios Lukas, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Ponieważ byliśmy już tak blisko decydujemy, że jedziemy go zobaczyć. Na trasie mijamy miejscowość Arachova – to popularny kurort malowniczo położony na zboczu gór.
Arachova

Klasztor Osios Lukas położony jest na totalnym odludziu, prowadzi do niego tylko jedna droga, która przy klasztorze się kończy. Nasza nawigacja trochę się pogubiła w tym terenie, ale przy pomocy mapy papierowej, bez której w trasę nie ruszamy, daliśmy radę dojechać. Na miejscu znów okazało się, że jesteśmy jednymi z niewielu turystów. Trochę nas to zdziwiło, bo klasztor Osios Lukas to naprawdę fantastyczne miejsce. Zdobiące go mozaiki zaliczane są do największych arcydzieł średniowiecza. No cóż, może nie każdy na wakacjach lubi włóczyć się po klasztorach tak jak my …
Klasztor Osios Lukas (świętego Łukasza)
Osios Lukas
Dziedziniec klasztorny

Okazało się też, że informacje z naszego zielonego przewodnika Michelin nie były do końca aktualne – wstęp do klasztoru nie wymagał zakupienia biletów, a klasztor otwarty był dla zwiedzających przez cały dzień do 18.00 (bez podawanej w przewodniku przerwy w godzinach 14.00-16.00).
Po przekroczeniu bramy klasztornej wchodzimy na dziedziniec, pośrodku którego znajdują się dwa połączone ze sobą klasztorne kościoły. Wewnątrz piękne bizantyjskie freski i mozaiki przedstawiające sceny biblijne.
Ołtarz kościoła głównego - Katolikonu (fot. M&M)
Fresk Chrystusa Pantokraty na kopule Katolikonu
Ołtarz kościoła Theotokos (Bogurodzicy)
Mozaika nad bramą klasztorną
Klasztor Osios Lukas (świętego Łukasza)
Fasada kościoła
Klasztor Osios Lukas (świętego Łukasza)

Na zakończenie przysiadamy na dziedzińcu przed klasztorną bramą popijając ogromne kawy frappe kupione w klasztornym sklepiku. Towarzyszy nam tylko śpiew ptaków, brzęczenie owadów i dwóch siedzących nieopodal mnichów prowadzących dysputę.
Dziedziniec klasztorny
Klasztorny dziedziniec
Higiena to podstawa

O 18.00 zamknięto klasztorny sklepik, a uderzenia w drewniany gong i bicie dzwonów wezwały mnichów na modlitwę. Czas i na nas – ruszamy w stronę Peloponezu. Na początek przez lokalne wioski dojeżdżamy do miejscowości Antikyra, gdzie po raz pierwszy podczas wyprawy możemy zamoczyć stopy w morzu :-). Na drogę krajową wjeżdżamy w miejscowości Itea, dalej kierując się na miasto Nafpaktos i most łączący tę część Grecji z półwyspem peloponeskim.
Droga na południe
Pierwszy kontakt z morzem podczas tej wyprawy

Wcześniej, aby naładować akumulatory przed dalszą drogą zatrzymaliśmy się na kolację w miejscowości Monastiraki. Wybór miejscowości był przypadkowy, ale bardzo trafny, bo Monastiraki to nieduża, sympatyczna miejscowość. Po cenach w tawernie można wnioskować, że przyjeżdża tam sporo turystów i to raczej z tej zamożniejszej części świata ; -). Wybraliśmy lokal położony tuż przy morzu i rozpoczęliśmy studiowanie menu. Tradycyjnie jednak pozostaliśmy przy greckiej sałatce i owocach morza.

Monastiraki, miejsce na posiłek i krótki odpoczynek
Tego nam było trzeba....
Ten, to ma klawe życie
Sałatka grecka, kolejna odmiana tej potrawy
Kalmary w cieście, były pyszne choć nie wyglądają

Po kolacji trzeba było ruszać dalej, choć wszyscy marzyli raczej o spaniu, a nie o dalszej jeździe. Była już godzina 22:30, ale temperatura nadal przekraczała 30 stopni C., więc nie nastrajała do aktywności życiowej. Ale cóż, ruszyliśmy w drogę. Najpierw dotarliśmy do miasteczka Nafpaktos, a za miastem czekała nas przeprawa przez najdłuższy podwieszany most świata – Most Posejdona prowadzący na półwysep peloponeski. Przyjemność przeprawy mostem kosztowała nas 12 euro, ale za to w 5 minut znaleźliśmy się na Peloponezie, co przy przeprawie promowej trwałoby znacznie dłużej.
Aż trudno uwierzyć, że to wieczór

A więc wjechaliśmy na Peloponez. Na początek spore zaskoczenie – przy drogach (a poruszaliśmy się główną droga krajową!) brak jakichkolwiek parkingów, a wszystkie stacje paliw – nawet sieciowe – zamknięte. My oczywiście jechaliśmy już prawie na oparach i benzyny potrzebowaliśmy jak ryba wody. Wreszcie, gdy już straciliśmy nadzieję, znaleźliśmy otwartą małą, prywatną stację, na której udało nam się zatankować. Cena benzyny to kosmiczne 1,48 euro za litr (przy kursie 1 euro = ok. 4,17 zł).

Po zatankowaniu jedziemy dalej wypatrując jakiegoś miejsca na nocleg, a tam nic – ani przydrożnych moteli ani nawet parkingów, na których można by przespać się w samochodzie. Wszystko pozamykane, wszędzie ciemno. Stwierdziliśmy więc, że skoro nie ma miejsca żeby zatrzymać się na trasie, to jedziemy prosto do naszego następnego miejsca docelowego, czyli Olimpii i tam pomyślimy co dalej. Tak też zrobiliśmy. Około 2.00 dojechaliśmy do Olimpii, gdzie po kilkuminutowym kluczeniu znaleźliśmy pusty parking tuż przy wejściu do starożytnego kompleksu olimpijskiego. Nie zastanawiając się długo poszliśmy spać ;-). To był długi dzień.




 
..::.. Wszystkie prawa zastrzeżone ..::.. Kopiowanie i wykorzystywanie treści oraz zdjęć zabronione ..::.. Kontakt ..::..