BAŁKANY 2010 r.


Dzień 14 - Jesteśmy w Czarnogórze - Zatoka Kotorska


Rano wyruszamy na krajoznawczą wycieczkę po Zatoce Kotorskiej. W planie mieliśmy objechanie całej zatoki z postojami w kilku najciekawszych miasteczkach. Jako pierwsze mijamy miasteczko Tivat i starą drogą położoną tuż przy brzegu zatoki kierujemy się w stronę Kotoru. Droga okazuje się cudownie malownicza, po jednej stronie podziwiamy zatokę i rozciągające się wzdłuż niej góry, a po drugiej klimatyczne stare kamienne domy i podwórza. Jak to zwykle bywa ze starymi drogami ma ona szerokość typowej drogi jednokierunkowej, choć pozwala na jazdę w obu kierunkach. Gdy tylko pojawiał się jadący z naprzeciwka drugi pojazd kierowcy musieli się nieźle nagimnastykować.

Dojeżdżamy do Kotoru, ale zanim udamy się do miasta postanawiamy wjechać na znajdującą się nad nim górską przełęcz Krstac. Wdrapujemy się mozolnie pod górę stromą drogą, serpentynami, których pokonywanie skutkowało zawrotami głowy i wbijaniem paznokci w foteli i wreszcie docieramy do celu. Nie byliśmy co prawda pewni, czy dojechaliśmy do poszukiwanej przez nas przełęczy bo nie było żadnych oznaczeń, ale za to widok był tak fantastyczny, że zdecydowaliśmy się dalej nie jechać. Krótka sesja fotograficzna i zjazd w dół. Uff!

Kotor
Zatoka Kotorska z przełęczy Krstac

W Kotorze parkujemy samochód pod miejskimi murami i wkraczamy na starówkę. Jest dokładnie tak jak miało być - wąskie uliczki, kamienne domy, słońce, góry i unoszący się wszędzie zapach kawy. Na każdym kroku czuć tu ducha dawnej Republiki Weneckiej. Przysiedliśmy na chwilę na małym co nieco i ruszamy w dalszą drogę.

Kotor (fot. M&M)
"Drobna przekąska", czyli kanapka z szynką pršut
Mury starego miasta

Naszym kolejnym celem jest malutkie miasteczko Perast, którego główną atrakcja są położone naprzeciwko dwie wyspy kościelne - wyspa św. Jerzego oraz wyspa Matki Boskiej na Skale, która jest jedyną na Adriatyku sztucznie usypaną z kamieni i wraków statków wyspą. Po chwili namysłu i napawania się widokami decydujemy się wynająć małą motorówkę i zobaczyć obydwie wyspy z bliska. Kilka minut przeprawy i docieramy do wyspy Matki Boskiej na Skale, tam robimy krótki postój, oglądamy wzniesiony na wyspie barokowy kościół i płyniemy dalej. Wyspę św. Jerzego z jej charakterystycznymi cyprysami oglądami już tylko z łódki, ale i tak robi na nas niesamowite wrażenie.

Perast
Wyspa św. Jerzego oraz wyspa Matki Boskiej na Skale
Na wyspie Matki Boskiej na Skale (fot. M&M)
Wyspa św. Jerzego

Wracamy na ląd i jedziemy w stronę Herceg Novi. Samo miasteczko nie urzekło nas już tak jak poprzednie, byliśmy trochę zmęczeni, na starówkę trafiliśmy jakimiś bocznymi, mało atrakcyjnymi uliczkami, a przy plaży i promenadzie przywitały nas zewsząd wydobywające się dźwięki techno i disco. Nie znaleźliśmy tam nic z klimatu Kotoru i Perastu. Na koniec trafiliśmy jednak na bardzo ładny plac z wieżą zegarową i być może nasze odczucia byłyby inne gdybyśmy dotarli do niego na początku, a nie kluczyli po omacku po bocznych ulicach.

Herceg Novi - cerkiew św. Michała Archanioła (fot. M&M)
Herceg Novi (fot. M&M)
Herceg Novi

Po zobaczeniu Herceg Novi przyszedł czas na powrót do Radovici, co oznaczało pokonanie z powrotem tej samej trasy wzdłuż całej zatoki, którą przyjechaliśmy. Znacznie ją sobie jednak skróciliśmy, bo skorzystaliśmy z promu kursującego między brzegami najwęższego odcinka zatoki. Przeprawa trwała kilka minut, a podróż drogą zajęłaby nam ponad godzinę. Poza tym zawsze to miło zmienić środek transportu i choć przez chwilę poczuć we włosach morską bryzę ;-).



 
..::.. Wszystkie prawa zastrzeżone ..::.. Kopiowanie i wykorzystywanie treści oraz zdjęć zabronione ..::.. Kontakt ..::..